Archiwum grudzień 2005


gru 30 2005 .:Żeby życie było prostrze:.
Komentarze: 1

Nic nie jest tak proste jakby sie to miało ze wszystkim wydawać. Dzisiaj miałam tak dziwny dzień, że poprostu zastanawiam się czy wogóle się obudzilam czy to tylko zły sen. Za tydzień studniówka a ja nabieram coraz więcej niechęci do tego typu zabaw, no może nie konkretnie do zabaw tylko do tych całych przygotowań...Spódnica jest, bluzia jest, dodatki wszystkie gdzieś sie poszuka, wystarczy chwila wytrwałości ale gorzej z butkami, poprostu koszmar. Jednym słowem te które zakupiłam według mojej mamy nie są dobre i najlepeij by było żebym je oddała a wszystko za sprawą...ceny. Ble jakaż oa jest skąpa.Ale wymyśliłam plan więc sie powoli przestaje przejmować. Te oddam dla niepoznaki, kupie inne już wypatrzone a powiem że kosztowały dużo mniej niż kosztują i chyba wszyscy bądą zadowoleni, i ja i matka tylko portwel mojego chłopaka może troche się wychudzić...wiadomo o co chodzi hehe.
Ale tak wracając do poważniejszych spraw, to nikt mnie nie przekona że pieniądze nie pozwalają żyć lepiej, bo ułatwiają życie a maxa, ba szczęscia tez troche dają!

Narazie! Szczęśliwego Nowego Roku! Pijaństwa, pijaństwa, pijaństwa i jeszcze raz pijaństwa!

 

imperfect_world : :
gru 27 2005 .:Nie-świątecznie:.
Komentarze: 2

Święta przyszły tak samo szybko jak i odeszły. Te wszystkie przygotowania, bieganie po sklepie w poszukiwaniu jedzenia, prezentów i różnych potrzebnych rzeczy, które przydają się tylko raz w roku. W sumie trzy dni świąt, a tak bardzo czuje się zmęczona. Szczerze powiedziawszy niezbyt lubie święta, zawsze kojarzyły mi się z kolacją wigilijną i jakrze "ciekawymi" rozmowami o polityce i sprawach narodu...popostu jednym słowem ze wszystkim co nie ma związku z Bożym Narodzeniem, bo tak naprawde gdyby nie śnieg, choinka i reklamy w telewizji z polotem świątecznym to czy ktoś popatrzył by w kalendarz i powiedział "mamy święta"? Zapewne nie. Tak naprawde dziś nie o bożonarodzeniowych sprawach. Mam problem z natury osobistej. Zawsze byłam dla siebie najleprzym psychologiem, psychoterapeutą i psychiatrą w jednym. Na każdy problem znajdywałam rozwiązanie, sensowne wytłumaczenie. Znałam swój system wartości i wiedziałam czym mam się kierować...a terazpoprosu gdzieś "zagubilam" moje pomocne cechy i nie umiem sobie poradzić. Z każdym dniem wchodze w jakiś etap, w którym kształtuje się wewnętrznie, poznaje coś czego jeszcze nie poznałam. Ale dziś przemyślałam kilka spraw, które w niedalekiej przeszłości wydarzyły się i nie umiem ich wyjaśnić, więc w skrócie co mnie gnębi: sprawa zdrady z panem K i co zrobić zemścic sie czy nie ingerować w  jego życie?, z moim panem M, byc uległą, nie krzyczeć, nie zlościc sie, nie wyrzucac tego że poszedł na impreze bez mojej wiedzy i gdzie zrobiono mu zdjęcie takie a nie inne z jego byłą? i na ostatek isc do psychologa czy zdusic jeden zbiorowy problem w sobie? Nie wiem co robic, jedno zmartwienie drugie wyprzedza, kazde się łączy w jakis sposób i ciągnie mnie coraz niżej, aż w końcu pochłonie mnie w czeluściach ciemności...

 

imperfect_world : :