.:Wołanie o pomoc:.
Komentarze: 2
Nie pisałam długo, ale nie było o czym, bo w sumie ostatnio same niemiłe chwile mnie spotykają. Ciągle zastanawiam się co ja temu na górze zrobiłam, że mnie tak karze. Pytam za co? Nigdy nie negowałam tego, że życie jest trudne i że trzeba wiele przejść żeby czegoś sie nauczyć, cos zrozumieć, wiedziec co jest w tym wszystkim grane...ale teraz to już te trudności przerodziły się w prawdziwy chaos. Psychicznie jestem rozwalona, próbuje tłumaczyc to jakoś sobie, ale nawet moje psychologiczne zmysły nie podpowiadają mi sensowanych odowiedzi na moje pytania.Z Mateuszem jestem juz 1,5 roku a od kilku tygodni czuje się jak na doczepke, jak uzupełnienie czegoś czego nie ma.Kompletny paradoks. Każdy dzień niesie ze sobą kłótnie, rozczarowania, łzy...Od tego felernego dnia kiedy poznałam "K" wszystko diametralnie się zmieniło i coraz szybciej ulegało powolnej destrukcji. Nie chce nkogo winić, ale kiedy człowiek jest w kompletnym dołku szuka kogoś na którego mógłby zrzucić wszystkie problemy i obwiniać je za to. A ja tak naprawde obwiniam los, za to że postawił na mojej drodze tego nieszczęsnego "K" i kilka kieliszków alkoholu. Wiem jedno dziś zostałam sama ze wszystkimi problemami, zmartwieniami...jestem może silniejsza, ale tak naprawde to pogubiłam się w tym wszystkim, nie wiem tak naprawde co czuje, nie wiem czy dobrze zrobie jak odpoczne od tego związku na jakiś czas. Czuje że jeszcze Go kocham, ale z drugiej strony ta miłość boli...czas pokaże, nie planuje niczego, wole poprostu nie myśleć, nic nie wiedzieć...chce jednego...cofnięcia czasu.
Dodaj komentarz